Berlin pomaga Ukrainie

11 kwietnia 2022
15:58
Zagranica

Według danych Polskiej Straży Granicznej  na dzień 11.04.2022 roku – od początku wojny w Ukrainie, uciekając przez okrucieństwem i bezwzględnością armii rosyjskiej, polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad  ponad 2,657 mln Ukraińców. Większość uchodźców pozostaje w Polsce. Czekając za możliwość powrotu do swojego kraju, próbują prowadzić w miarę normalne życie – szukają pracy zarobkowej, ich dzieci korzystają z polskiego systemu edukacji.  Część z nich jednak podejmuje decyzję o dalszej wędrówce, często w nieznane, bez żadnego konkretnego adresu, kontaktu czy osoby, która ich spotka daleko od domu.  Wszędzie tam, dokąd docierają  mieszkańcy Ukrainy, uciekający przed wojną, mogą liczyć na wsparcie wolontariuszy ruchu Polska2050.

Ta historia wydarzyła się na dworcu w Berlinie.

Ania pochodzi z Charkowa, ma męża i dwoje dzieci. Jej mąż jest wojskowym, a ona pracowała w sklepie na nocne zmiany, by w ciągu dnia móc zajmować się domem i dziećmi. Kiedy wybuchła wojna pod swoją opieką miała również jedenastoletniego bratanka i swoją młodszą dziewięcioletnią siostrę.

Ania właśnie wróciła z zakupów, nie zdążyła zdjąć kurtki, gdy w sąsiedni wieżowiec uderzyła bomba. Okna razem z futrynami wypadły z budynku, meble przewróciły się, obrazy, lustra spadły ze ścian. Przerażone dzieci schowały się pod stołem. Ania nie miała chwili do stracenia, postanowiła wraz z całą gromadką uciec z miasta. To, co zobaczyła na ulicy, było przerażające. Palące się domy, ogień i ciała ludzi na ulicy.

Uciekli na wieś. Niestety i tam zaczęły się  naloty. I tym razem Ania miała szczęście, gdyż bomba zniszczyła sąsiednie domostwo, a ich oszczędziła. Kobieta ruszyła w drogę na zachód Ukrainy. Miała ze sobą 100 dolarów, dokumenty i mały tobołek. Uciekali do Lwowa, ale w pociągu poznała dwie kobiety,  które wraz z dziećmi jechały do Polski. Postanowiła się do nich przyłączyć. Po kilku dniach podróży kobieta z gromadką dzieci wylądowała na dworcu w Berlinie.   Kiedy wysiedli z pociągu byli tak wycieńczeni kilkudniowa podróżą, że nawet nie wiedzieli że są w stolicy Niemiec, a nie w Polsce…

I tutaj spotkali wolontariuszkę naszego ruchu Paulinę Grabowską z Berlina. Paulina Grabowska jest w naszym ruchu od samego początku. Decyzję o zabraniu całej grupy do siebie do domu podjęła natychmiast. A w ciągu następnych dni pomogła znaleźć im wszystkim mieszkania na dłużej u swoich znajomych i rodziny.

Takich osób jak Ania z Charkowa jest więcej. Ukraińskie kobiety biorą pod swoją opiekę dzieci tych, którzy z różnych powodów nie mogą wyjechać z Ukrainy i tym samym biorą na siebie olbrzymią odpowiedzialność. Ukrainki są silne, nie poddają się tak łatwo, nie załamują. Chociaż i im zdarza się płakać, gdy dzieci śpią i nikt nie widzi. Ich mężowie, ojcowie dzieci zostają na wojnie, czy kiedykolwiek się spotkają – tego nie wie nikt.

Ty też możesz pomóc, nawet gdy sam nie dysponujesz wolnym mieszkaniem czy pokojem. Zapytaj swoich znajomych czy mogą przyjąć do siebie uchodźców. Nasi wolontariusze nawiążą z nimi kontakt i pomogą znaleźć rodzinę, która szuka schronienia.

Napisz do nas: 

Paulina Grabowska, dziękujemy za okazane serce,  za twoją pomoc i utwierdzanie nas wszystkich w przekonaniu, że DNA wolontariusza jest piękną kombinacją sekwencji dobroci, współczucia, empatii i człowieczeństwa!

POLSKA
2050
STRATEGIE
2050