Lepszą rzeczywistość kreują optymiści

26 marca 2022
13:10
Woj. mazowieckie
Słońce wstało już jakiś czas temu. Pokonujemy kolejny zakręt, który wydaje się wbrew logice jak rondo. Jedna z paczek spada wyrzucona siłą odśrodkową. Kolega prosi abym zwolnił. Robię tak. Ma rację. Wieziemy kamizelki kuloodporne dla żołnierzy i leki dla sześcioletnich dzieci. W paczkach dwa różne światy. Który z nich za miesiąc, kwartał, rok będzie naszym?
Siedzimy w gabinecie Bartosz Romowicz Burmistrza Ustrzyk Dolnych. Pijemy herbatę i kawę. Wiele tematów jak, na krótkie spotkanie. Przysłuchuje się. Rozmowę prowadzą Jacek Kozłowski i Kamil Wyszkowski z UN Global Compact Network Poland . Dla mnie to okazja aby czerpać wiedzę i doświadczenie. Czy takie krótkie spotkania mogą kreować rzeczywistość? Dochodzę do wniosku, że tak. To zdecydowanie w mniejszym stopniu wymiana informacji, a większym odczytywanie wzajemnych spostrzeżeń, planowanych działań, warunków lokalnych i zewnętrznych.
Pojawia się temat reaktywacji linii kolejowej z Przemyśla do Ustrzyk Dolnych przez Chyrów. Odnoszę wrażenie, że ten niezwykły pociąg był barometrem stosunków międzyludzkich i sąsiedzkich. Linia powstawała w zaborze austriackim w ramach magistrali do Budapesztu. W okresie międzywojennym w całości znajdowała się w Polsce. Po II WŚ w wyniku wytyczenia nowych granic część trasy przebiegała przez terytorium ZSRR. Oznaczało to podróż pod eskortą, bez możliwości wsiadania i wysiadania, otwierania okien. W latach 90 odbył się ostatni kurs. Aktualnie…. Brakuje 6-kilometrowego odcinka torów. Symbolicznie tyle właśnie brakuje do członkostwa UA w UE.
W wyniku agresji Rosji bardzo zbliżyliśmy się do Ukrainy. Optymistycznie, oczami wyobraźni widzę jak wspólnie oba kraje dokonują rewitalizacji trasy. Pociąg ponownie zaczyna swoją podróż. Nie ma zakazów wsiadania i wysiadania i zamkniętych okien. Uśmiechnięci ludzie. Na małym odcinku Ukraina jest bliżej Unii Europejskiej. Czy obecny dobrosąsiedzki klimat można przekuć w takie działanie?
Wizyta we Lwowie to możliwość poznania ludzi walczących na pierwszej linii frontu na wschodzie UA o Wolny Świat. To oni i ich przyjaciele z oddziału ubiorą przywiezione kamizelki. Dla mnie ich mierzenie i kompletowanie to zabawa. Dla Dimy (imię zmienione) to sprawa życia i śmierci. Dostaję do ręki broń. AR-15. Kilka wspomnień z mojego życia przypomina mi jak działa. Do dzisiaj pamiętam instruktora „przeładowanie to ostatni moment przed strzałem, jeżeli położyłeś palec na spust to jesteś już tylko w rękach Boga”. Nadal pamiętam zasady bezpieczeństwa. Stosuję. Jeden ze znajomych nie chce „sesji zdjęciowej”. Rozumiem. Wiem jednak, że to trochę jak dylemat ze szkolenia dotyczący strzelania do narysowanych postaci, a nie kółek z cyferkami. Może i jestem optymistą, ale nie zabija to we mnie realizmu. Czy strzeliłbym w przypadku zagrożenia? Wolę stan między jedną a drugą wojną przez nas zwany pokojem a wojskowych stanem niepewności. Oddaję broń i ściskam dłoń Dimy. Robię z nim misia. Życzę zdrowia. Dla mnie to prawdziwy Bohater, który walczy za nas, a to czego doświadczył i doświadczy zmieni jego życie nieodwracalnie. Wojna jest zła. Zabijanie jest złe. Światem powinni rządzić optymiści dobrze nastawieni do każdego człowieka.
Zastanawiam się czy dałbym radę walczyć razem z nimi? Dzielę się tą myślą ze znajomą. „Masz rodzinę, dzieci. Pomyśl o tym”. Myślę i dochodzę do wniosku, że oni też. Odesłali żony, dziewczyny i dzieci do Polski. Wiele z nich nie chciało jechać. Wojna jest zła.
Trafiamy do Żurawna. Dawny majątek Czartoryskich. Tutaj schronienie otrzymało 109 dzieci w wieku od 1,5 do 6 lat. Przyjechały z Zaporoża i Mariupola. Oglądamy obiekt z Olha. Jest „lokalsem”, który tydzień przed przyjazdem dzieciaków dowiedział się, że trzeba działać. Widzę ośrodek, który funkcjonuje. W tydzień. Tak, potrzeby są duże, jednak dzieci profesjonalnie zaopiekowane. Myślicie, że człowiek, który nie jest optymistą po pierwsze zdecydowałby się, po drugie ogarną? To jest prawdziwa Bohaterka. Olha Szacun.
Tu nie ma miejsca na myślenie „przegramy i za tydzień będzie tu wojna”. Oglądamy wszystko. Niektóre miejsca wyglądają jak z lat 60. Czas się zatrzymał. Trafiamy do budynku, w którym są dzieci. Mimo, że ciasno – widzę uśmiechnięte twarze dzieciaków. Personel, który tworzy zespół najlepszy z możliwych. Jest między nimi empatia i przyjaźń, a przecież poznali się chwilę temu. Olha jesteś wspaniałym Liderem. Siadamy w pokoju. Jemy mega smaczne kanapki i snujemy plany na przyszłość. Chcą tu zostać. Tu jest ich kraj, kultura. Tu czują się w domu. A co będzie jak wojna będzie i tutaj? Wygrywa we wszystkich optymizm. Chłopcy w Kijowie wytrzymają. Nie będzie drugiej Jałty i nikt Ukrainy „nie sprzeda”. Będzie dobrze.
Chcemy pomagać na miejscu. Ważne, aby taki plan zaakceptował rząd Ukrainy. Nic bez decyzji Ukraińców. Jeżeli będzie zielone światło –  to uwierzcie, w porozumieniu z Olhą, opiekunkami, władzami lokalnymi i centralnymi, osobami pomagającymi doraźnie ośrodkowi, wolontariuszami z Polski, biznesem i NGO-sami zrobimy tam raj na ziemi dla dzieciaków.
Jak już ten sen się spełni to usiądziemy wspólnie, przyjaciele – optymiści. Wypijemy „soczek”, zjemy kanapki obiecując sobie, że dzieciaki jak dorosną to świat uczynią lepszym.
Relacja Michała Sutyńca – przewodniczącego koła Warszawa Włochy / Ursus
POLSKA
2050
STRATEGIE
2050